Świat jest teraz bardzo skomplikowany. I umowy też dotyczą teraz bardzo skomplikowanych kwestii.
Dzisiejszy wpis jest zatem głównie dla tych, którzy nie tylko rozumieją działanie maszyn, sterowników, komputerów, oprogramowania, aplikacji i innych takich cudów, ale też sami je tworzą, czyli pewnie do inżynierów i programistów.
Ale nie tylko – każdy z nas ma bowiem szansę stworzyć unikatowy produkt – innowacyjny, piękny, użyteczny, skomplikowany – z którym z czasem zechcemy ruszyć w świat.
I na tej drodze, dobrze by było, żeby nam tego świetnego pomysłu nikt nie świsnął.
A o to nietrudno!
Negocjowanie i zawieranie umów wiąże się bowiem często z uchyleniem rąbka tajemnicy, a czasem całej tajemnicy i basta.
Przecież żaden „anioł” ani inny przedsiębiorca nie zainwestuje w pomysł, o którym nic nie wie. Nikt raczej nie uwierzy ci na słowo. Inwestor może też zechcieć przeprowadzić tzw. due-dilligence (czyli badanie poprawności i zgodności projektu).
Po to właśnie – na czas trwania negocjacji – zawiera tzw. NDA (z angielskiego: non-disclosure agreement), czyli umowę zabezpieczającą pomysłowego wynalazcę i przekazane przez niego informacje.
Często również – przy dużych przedsięwzięciach – zawiera się umowy regulujące kwestie… zawierania umowy, tj. zasady rządzące negocjacjami (od tych ogólnych, jak zasada działania w dobrej wierze, do absolutnych technikaliów, np. kto, komu, w jakim formacie, jakie dane ma wysłać i kto zapłaci za przesyłkę), wskazanie osób odpowiedzialnych i uprawnionych pełnomocników…
Zanim zatem obnażysz swój pomysł wart milion dolarów, przemyśl to zagadnienie i pamiętaj, żeby w razie wątpliwości skontaktować się z adwokatem.
Pozdrawiam,
AKN
Obraz: http://www.flickr.com/photos/oldpatterns/6100020538/